Jestem w Kowlu. Szukam pierwszego dnia na cmentarzu grobów przodków. Bezskutecznie. Jedynie znowu widzę piękny nagrobek jakiegoś, nieznanego mi Mikołaja Karpowicza, zmarłego w wieku 14 lat. Nagrobek ten znalazłem już 5 lat temu i nie było on dla mnie nowym odkryciem. Rodzina, którą w Kowlu miałem odwiedzić jakoś wymiguje się od spotkania chorobą a szukałem ich latami i tak się cieszyłem na spotkanie. Idę do miejscowego USC z zapytaniem o metryki niedostępne w archiwach. Babka chamsko mnie przyjm...