Moja Mama odeszła dość nieoczekiwanie, w wieku 66 lat. Nie zdążyła się z nikim pożegnać, ani przekazać ostatnich ważnych informacji. Parę lat od jej śmierci mój Tata przynosi mi do domu pudełko ze zdjęciami, które znalazł u niej w szafie. Usiadłem z wrażenia. Były to najstarsze fotografie rodziny Karpowiczów, jakich nikt nigdy w żadnym naszym albumie rodzinnym nie widział.
Najstarsze z nich zrobione zostało 3 czerwca 1904 roku. Niestety większość z nich ma poobrywane, lub poucinane doły, jakby ktoś specjalnie chciał wymazać miejsce zrobienia fotografii. Szczególnie ta najcenniejsza z 1904 roku, nie daje nam takie informacji, mimo że w niektórych przypadkach możliwe byłoby odczytanie nazwy fotografa na ich odwrocie. Z początku nie miałem pojęcia, kim są osoby na zdjęciach, zeskanowałem je i umieściłem w katalogu: Nieznane fotografie z czasów carskich. Jednak odnalezienie dotychczas nieznanych mi narodzin dzieci Bazylego Karpowicza i jego żony Wiery Jabłońskiej z Guberni Charkowskiej pozwoliło lepiej zrozumieć, kto jest na tych zdjęciach. To prawdziwie detektywistyczna praca.
Na pierwszym z nich widzimy młodą, ale dorosła już kobietę, wieku może 25 – 35 lat, pośrodku siedzi jakieś maleństwo mające roczek lub co najwyżej 2 latka a przy nim po drugiej stronie stoi młoda 12-14 letnia dziewczyna. Obie damy są do siebie bardzo podobne. Pierwsza jest jednak zbyt młoda, by być jej matką, mogłaby być ewentualnie młodą drugą żona Bazylego Karpowicza, ale jest zbyt podobna do 14 latki. Szkoda, bo bardzo chciałbym mieć zdjęcie mojej najbardziej tajemniczej z praprababć, o której nie wiem prawie nic poza tym tajemniczym zapisem w pamiętniku siostry mojego dziadka:
„Chcę tylko naświetlić pewien ważny problem w czasach, gdy żyli nasi dziadkowie. W owych czasach w zaborze rosyjskim obowiązywało drakońskie prawo carskie sprzyjające rusyfikacji Polaków, Litwinów, Łotyszów i innych narodowości. I tak dzieci – z małżeństw mieszanych, w których mąż lub żona byli narodowości rosyjskiej – musiały być chrzczone w cerkwi i nadawano im narodowość rosyjską. I tak mój dziadek – naczelnik poczty we Włodzimierzu był żonaty z Polką – córką magnata Jabłońskiego (rodzina jej za to wydziedziczyła córkę i wykluczyła ze swego grona), a dzieci dziadka – w myśl prawa – były ochrzczone w cerkwi i uznane za Rosjan. Podobnie też było i w rodzinie mojej matki – Jadwigi (żony Bazylego).”
Jedna ze zmarłych już w wieku 90 lat ciotek powiedziała mi za życia, że Bazyli Karpowicz mój prapradziad, miał dość wysokie stanowisko naczelnika poczty i poślubił zubożałą pannę, z bardzo dobrego rodu. Coś musi więc być na rzeczy, ale przecież nie było magnatów Jabłońskich, co najwyżej Jabłonowscy, a takie historie o pochodzeniu z wielkiego znaczącego, polskiego rodu, mogły być powtarzane przez pozbawioną kiedyś środków do życia zubożałą rodzinę po I wojnie światowej i nie mieć nic wspólnego z prawdą.
Najbardziej tajemnicza praprababcia Wiera, jest już prawosławna, gdy do chrztu podawane jest jej pierwsze dziecko mój pradziad w 1876 roku. Nawet imię jej ojca nie jest pewne, bo raz występuje jako córka Aleksandra a drugi raz jako córka Juliana. Zleciłem przeszukanie ślubów w kowelskich i charkowskich cerkwiach przed 1876 rokiem bezskutecznie. Pozostała jeszcze nadzieja w mieście Równe, gdzie Bazyli żył od 1866 jako urzędnik pocztowy. Szukanie też po całej rozległej Ukrainie ich aktu ślubu to dość trudne zadanie, zważywszy na fakt obecnych, brutalnych działań wojennych w tym kraju. Znalazłem jakieś szlacheckie rodziny i Aleksandra i Juliana Jabłońskich spod Kowla i Równego, gdzie ojciec pasowałby wiekiem do późniejszych narodzin swej córki, które musiało nastąpić, gdzieś między rokiem 1846 rokiem a 1856 rokiem. Niestety wśród metryk nie ma Wiery. Możliwe, że po wydziedziczeniu moja praprabcia zmieniła imię na bardziej prawosławne a wcześniej miała na imię Weronika? Tego nie wiem, możliwości jest wiele.
Ale wróćmy do naszego zdjęcia. Dzięki metrykom z Charkowa dowiedziałem się, że Bazyli i Wiera mieli oprócz mojego pradziadka Bazylego, także syna Aleksandra, Grzegorza, ale i córki Lidię urodzoną w 1879 roku oraz Katarzynę w 1889. I moim zdaniem na zdjęciu poniżej są one właśnie wraz z nowo narodzonym dzieckiem Lidii. 2 fotografia zrobiona 4 lata później w Kijowie w 1908 roku mówi nam nieco więcej, bowiem podaje wiek pary i ich imiona Katia 18 lat i Kolia (Mikołaj) 25 lat, pasujący idealnie do narodzin Katarzyny w 1889 roku. Lidia zaś urodzona w 1879 roku mogła być spokojnie 25 letnią, młodą mamą przestawioną z synem i siostrą Katarzyną na zdjęciu. Na odwrocie zdjęcia podpis: „W dowodzie naszej miłości”. Tak właśnie mogły pisać córki do swojego ojca Bazylego Karpowicza.

Na kolejnym obok Katarzyny już wtedy 18-letniej pojawia się mężczyzna jej przyszły lub obecny mąż, Kolia. Na odwrocie zdjecia dedykacja po rosyjsku: „ Na pamiątkę Drogiemu Wasylemu Kondratowiczowi i Marii Dmitriewicz od kochających Koli i Kati”. Tak ciepłe zwracanie się do Bazylego upewnia nas, że w ten sposób mogła pisać do niego tylko jego siostrzenica lub córka. Ktoś bardzo bliski. Kim była Maria Dmitriewicz? Może drugą żoną Bazylego, córką Dymitra. Tego nie wiemy ale jest to bardzo prawdopodobne. Dzięki wsparciu pozyskanego, z rosyjskiego forum, wiem, że narzeczony, lub maż Katarzyny. Nikołaj miał X rangę urzędniczą, czyli był sekretarzem kolegialnym (ros. Коллежский секретарь, chociaż guziki wydają się być gubernialnymi, co by wskazywało na 12 rangę a nie dziesiątą. Był to urzędnik kolei, co pasowałoby do rodzaju pracy prapradziadka, który był naczelnikiem poczty znajdującej się na stacji kolejowej w kurskiej guberni, w ten sposób mógł znaleźć kandydata na męża dla swojej córki Katarzyny. Niestety nie znamy nazwiska Mikołaja, ale jest pewien sposób aby je odnaleźć, ale wymaga to bardzo żmudnej pracy. Można przeanalizować Kalendarze Adresowe kijowskiej guberni, bo fotką zrobiona została jej stolicy przy ulicy Mikołajewskiej 4, zawierające spisy urzędników o imieniu Mikołaj i 10 lub 12 rangą urzędniczą, pracujących na kolejach żelaznych. W ten sposób może uda dotrzeć się do jakichś potomków siostry mojego pradziadka.
