Jestem w Kowlu. Szukam pierwszego dnia na cmentarzu grobów przodków. Bezskutecznie. Jedynie znowu widzę piękny nagrobek jakiegoś, nieznanego mi Mikołaja Karpowicza, zmarłego w wieku 14 lat. Nagrobek ten znalazłem już 5 lat temu i nie było on dla mnie nowym odkryciem. Rodzina, którą w Kowlu miałem odwiedzić jakoś wymiguje się od spotkania chorobą a szukałem ich latami i tak się cieszyłem na spotkanie. Idę do miejscowego USC z zapytaniem o metryki niedostępne w archiwach. Babka chamsko mnie przyjmuje i domaga się 100 dokumentów. Macham ręką i wychodzę. W innych ukraińskich ZAGSach (odpowiednikach naszego USC) wydawali wszystko od ręki i o dziwo za darmo.
Pada deszcz, ale tylko pierwszego dnia. Następnego dnia w środę pierwsze kroki kieruje do przepięknej cerkwi, w której moi przodkowie byli chrzczeni od co najmniej 1801 roku i mimo że jestem katolikiem modlę się w niej do moich przodków o pomoc w poszukiwaniach.
I tego samego dnia na dawnej ziemi Karpowiczów, gdzie przodkowie posiadali około 50 ha ziemi, zagaduje jakaś babkę mieszkająca w domu, zbudowanym na naszej rodzinnej ziemi. Ona prowadzi mnie do paru domów dalej i tam woła Tanię. Od razu zadaje jej pytanie: „czy zna Karpowiczów?” a ona na to: „Mój dziadek to był Aleksander Karpowicz”
I nagle wszystko staje się jasne. Spotkałem 73 letnią kobietę, która mi wszystko opowiedziała. Teraz już wiem że Mikołaj na cmentarzu to jej wujek który zginął tragicznie w wieku 14 lat, utonąwszy w rzece Turii. A cyganka wróżyła mu uważaj na wodę i czwartki i utonął w czwartek w 1931 roku.
I także pokazuje mi dokładnie, jak daleko sięgały ziemię Karpowiczów, i opisuje jak znaleźć wszystkie groby rodzinne na cmentarzu. Wizyta w USC staje się zbędna a ja szczęśliwy mogę odnaleźć wszystkie groby rodziny. Super dzień.
A i jeszcze jeden smaczek. Poznaje wcześniej przez facebooka lokalnego historyka. Ten zna każdy kamień w mieście. Oprowadza mnie pokazuje, co gdzie było. Wieczorem idziemy do knajpy jemy pijemy. Ukraińskie jedzenie jest przepyszne.
Plus jeszcze jedno. Mój przyjaciel historyk jest prawosławny, ale ma idee odbudowy katolickiego kościoła w Kowlu, uszkodzonego przez Niemców a rozebranego przez Bolszewików. Wspaniała idea. Jeśli lokalne władze się zgodzą, zorganizuje zbiórkę w Polsce na jego odbudowę.