Kolejny sukces genealogiczny o którym dawno marzyłem. Odnaleziona przed 4 miesiącami w Estonii rodzina męża siostry mojej prababci odnalazła w Tartu dom, w którym całą moja litewska część rodziny mieszkająca wtedy i na Litwie i na Wołyniu udała się do mieszkania Marii Koger z domu Pluszkiewicz, aby zapewne uciec jak najdalej od linii frontu właśnie rozpoczynającej się w 1914 roku I wojny światowej. Zawsze chciałem wiedzieć, czy do dziś stoi ten dom w którym nagle znalazła się moja praprababcia o której w tekście oczywiście mówią babcia. Zachował się pamiętnik z tamtego okresu w którym siostrzenica prababci Aldona, tak opisuje przybycie do luksusowego mieszkania w Tartu. ( a dodam, że była to szlachecka rodzina, której mężowie byli nauczycielami wysokiej rangi urzędniczej a mimo wszystko taki szok kulturowy):
Przyjechaliśmy, przywitaliśmy się i od razu ciocia z wujkiem odjechali zostawiając nam 5-cio pokojowe mieszkanie. W salonie był parkiet i akwarium ze złotymi rybkami. Babcia poleciła karmić rybki Jurkowi, a my mieliśmy wstęp do salonu wzbroniony. Jurek niezbyt dobrze wywiązał się z poruczonego nam zadania i za parę dni kilka rybek zdechło. Wtedy do salonu chodziła tylko babcia. Dla nas wieśniaków mieszkanie na pierwszym piętrze (po raz pierwszy w życiu) z WC w mieszkaniu było ciekawostką. Naszej służącej ciężko było przyzwyczaić się do wodociągu i zsypu, często robiła nie tak jak trzeba. Wiktuś też miał przygodę, raz wszedł do WC zamknął się i nie umiał się odemknąć. Mama przykucnęła przy drzwiach i spokojnie, powoli tłumaczyła jak ma się odemknąć. Udało się.”
W estońskim archiwum odnalazła się karta wizytowa doktora Augusta i Marii z 1913 lub 14 roku z ich adresem i tak oto trafiliśmy na ten piękny stojący do dziś dom.

Tak o mojej praprababci a swojej babci w pamiętniku pisze Aldona:
„Babcia miała w młodości sympatię, gdy ten się jej oświadczył, rodzice nie pozwolili na to małżeństwo, ponieważ starający się był z biedniejszej rodziny. Babcia chciała wstąpić do klasztoru, jednak rodzice i na to nie pozwolili. Dość późno babcia wyszła za mąż za Adolfa Pluszkiewicza, miała z nim pięcioro dzieci. Po śmierci męża pierwszy adorator, który został kawalerem, ponownie się oświadczył babci. Ta jednak orzekła, że na rozpoczęcie nowego życia jest za późno i odmówiła. Do końca życia była bardzo pobożna. Dziadek był zagorzałym Litwinem, babcia natomiast była polonofilką i to zawsze podkreślała. Zmarła po 90-ce.”